PL
W tragicznej katastrofie samolotowej pod Smoleńskiem zginął nasz przełożony, kolega i przyjaciel Tomasz Merta. Polonista, historyk idei, polityk, znakomity publicysta i ceniony wykładowca uniwersytecki. Przez ostatnie dziesięć lat związany był z Ministerstwem Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Był pierwszym dyrektorem Instytutu Dziedzictwa Narodowego w latach 2001-2002, a później Podsekretarzem Stanu i Generalnym Konserwatorem Zabytków.Tomasz Merta był między innymi jednym ze współautorów koncepcji Muzeum Historii Polski i w 2009 r. członkiem jury konkursu na projekt tego muzeum. To on doprowadził do niezbędnej nowelizacji ustawy o muzeach z 1996 r., a od jesieni 2009 r. do chwili swej tragicznej śmierci 10 kwietnia 2010 r. kierował Zespołem Ekspertów ds. przygotowania założeń do zmian ustawowych w zakresie muzealnictwa.Podziwialiśmy jego wygłaszane przy wielu okazjach przemówienia. Wiedzieliśmy, że warto wysłuchać Jego refleksji na temat, któremu poświęcono wystawę i to obojętnie czy dawnemu malarstwu francuskiemu, historii najnowszej czy problematyce ochrony dziedzictwa narodowego. Sądzę, że było w tym coś znacznie istotniejszego niż wrodzony dar oratorski, a mianowicie Jego niezwykła, rozległa i rzetelna wiedza. Zdolności, inteligencja i wiedza wzbudzały ogromny szacunek do Jego osoby i zapewne dzięki temu mógł być wysokim urzędnikiem państwowym zarówno w rządzie Prawa i Sprawiedliwości, jak i w rządzie Platformy Obywatelskiej.Wraz z tragiczną śmiercią Tomasza Merty ponieśliśmy podwójną stratę. Odszedł człowiek serdeczny, skromny i życzliwy ludziom. Człowiek w życzliwości tej konsekwentny i sprawiedliwy, a jako urzędnik państwowy skrupulatny, obowiązkowy, pracowity i obdarzony jakże rzadką cechą – umiejętnością podejmowania decyzji. Sądzę, że Tomasz Merta zaakceptowałby w ocenie swego życia i działalności słowa Cicerona z Cato Maior de senectute: ITA VIXI, NON FRUSTRA NATUM ME ESSE EXISTIMEM (żyłem tak, że – jak sadzę – urodziłem się nie na próżno).