PL
Lektura książki nie należy do łatwych. Jest ona chwilami irytująca poprzez nadmierne uproszczenia i ustawianie niewierzącego w pozycji chłopca do bicia. Czasem zadziwiająca w doborze argumentacji i sposobach przekonywania. Wzbudza autentyczne uznanie dla swobody myślenia autora, zestawiania skojarzeń i symboli, artykułowania istotnych treści. Nie do końca jednak wiadomo, do kogo jest skierowana. Do zdeklarowanych wierzących, którzy nie mają żadnych wątpliwości?; do przeżywających swoją wiarę jako nieustanny trud obcowania z Tajemnicą?; do wątpiących, którzy zagubili się w swoich doświadczeniach?; do zauroczonych możliwościami rozumu, który kwestionuje oczywistości?; do cynicznych pseudomyślicieli czerpiących satysfakcję z prób zdyskredytowania religii? Powraca zarzut dotyczący przyjętej koncepcji. Metafora walki, skrzyżowanych szpad i pojedynkowania się nie stwarza atmosfery do dyskusji. Nie znaczy to, że Katolicki pomocnik towarzyski nie zasługuje na to, by go przeczytać. Jeśli sprowokuje niedookreślonego przez autora ateistę do przemyślenia istotnych kwestii związanych z sensem świata, człowieka, życia, a wierzącego do refleksji nad treściami wyznawanej wiary, to można stwierdzić, że spełnił swoją funkcję.