PL
Podjęta przez Tadeusza Kuncewicza i jego oddział próba dotarcia do amerykańskiej strefy okupacyjnej w lipcu 1945 r. jest powszechnie znana. Jednakże opracowania naukowe utrzymują, że jego działania miały związek z Brygadą Świętokrzyską stacjonującą w lecie 1945 r. w zachodnich Czechach. Co więcej, działalność Kuncewicza i jego współtowarzyszy na terytorium Czechosłowacji była owiana tajemnicą, a w wydanych dotychczas opracowaniach można napotkać wiele błędów. Niedawno odkryte archiwalne dokumenty pozwalają nam odtworzyć, co rzeczywiście się wydarzyło po dotarciu oddziału Kuncewicza na terytorium Czechosłowacji. Wiadomo, że Kuncewicz i jego ludzie znaleźli się w niewielkim miasteczku Šluknov (zachodnie Czechy) przypadkowo i prawdopodobnie nawet nie zdawali sobie sprawy, że są na terytorium Czechosłowacji. Niestety natknęli się tam na porucznika czechosłowackiej armii, Josefa Šindelářa, który postanowił sprawdzić tożsamość Polaków w pobliskim posterunku sowieckim. Ponieważ dla Kuncewicza i jego towarzyszy oznaczałoby to koniec podróży na Zachód, w drodze na posterunek Polacy podążający za samochodem Šindelářa postanowili udać, że ich pojazd się zepsuł. Šindelář oraz jego kierowca Vlastimil Malina zostali następnie rozbrojeni i zastrzeleni w lesie. Kochanka Šindelářa, Margit Maschke, która podróżowała wraz z nim, została przez Polaków uprowadzona, a później wypuszczona w pobliżu miejscowości Klášterec nad Ohrzą. Polacy dotarli do amerykańskiej strefy okupacyjnej w zachodnich Czechach Amerykańscy urzędnicy, dowiedziawszy się, że Kuncewicz i jego ludzie zamordowali dwóch czechosłowackich żołnierzy, wydali ich w ręce czechosłowackiego kontrwywiadu. Polacy zostali oskarżeni o współpracę z nazistowską organizacją Werwolf. W drodze do więzienia podjęli nieudaną próbę ucieczki. W rezultacie ośmiu z nich zostało zastrzelonych; dziewięciu schwytano, a tylko pięciu udało się uciec. Dziewięciu Polaków – w tym Kuncewicza – torturowano podczas przesłuchania (dwóch z nich zmarło w niewoli) i zmuszono do przyznania się do zabójstwa Šindelářa we współpracy z Werwolfem. Oczywiście wszyscy później odwołali swoje zeznania. Przesłuchanie prowadził kapitan Vilém Dovara, który został potem skazany za popełnione w tamtym czasie na czeskim pograniczu zbrodnie przeciwko niemieckiej ludności cywilnej. Polacy byli przetrzymywani w więzieniu (bez procesu) przez niemal dwa lata. Po pewnym czasie udało im się skontaktować z polską ambasadą w Pradze. Ponieważ żaden z nich nie był bezpośrednim sprawcą morderstwa, czechosłowackie władze odesłały ich do Polski, gdzie wszyscy zostali skazani na karę więzienia za wcześniejszą antykomunistyczną działalność w Polsce.