W starym domu na Karaimszczyźnie teść mój Zachariasz Eszwowicz odnalazł dawną fotografię, co ucieszyło go niezmiernie. Okazuje się, że fotografię tę uważał za bezpowrotnie zaginioną. A przecież jest to portret jego pradziada hazzana Zachariasza Mickiewicza, na cześć którego otrzymał imię i wspomnienia o którym troskliwie przechowuje, mimo że pradziad umarł kilka miesięcy przed jego narodzeniem. Z portretu w oszklonej ramce patrzy na nas spokojnie białobrody starzec w szatach hazzana. W jego wyglądzie nie ma ani uniżenia, ani wyniosłości. Wydaje się, że jest lekko onieśmielony tym, iż musi pozować przed kamerą.. Jakiż był jego los?
JavaScript is turned off in your web browser. Turn it on to take full advantage of this site, then refresh the page.