PL
Aktualne dążenia społeczności światowych, państw, koncernów do uzyskiwania jak najszerszej gamy informacji nie byłyby niczym dziwnym, gdyby działania te nie pozostawały poza obowiązującymi regulacjami prawnymi. Informacja to siła. Przyjmuje się tu każdą wygodną dla odbiorców argumentację. Może to być wszechobecne zagrożenie terrorystyczne, mogą to być przestępstwa korupcyjne, ale najczęściej cel ekonomiczny, szpiegostwo przemysłowe. Działania takie godzą w przepisy prawa międzynarodowego czy krajowego, a mimo to organy państwowe udają, że nie wiedzą i nie uczestniczą w procesie inwigilacji własnych społeczeństw. Czy zwykły obywatel, który nie ma nic wspólnego z terroryzmem czy kontraktami na dostawy sprzętu wojskowego, może mieć dziś zagwarantowane jakiekolwiek prawa, prawo do prywatności, jakiejkolwiek tajemnicy korespondencji? Do kogo ma się zwrócić, jeżeli będzie podejrzewał, że zostały naruszone jego swobody konstytucyjne? Przedmiotem artykułu jest działalność budzącej kontrowersje globalnej sieci inwigilacji komunikacji Echelon, widziana z punktu widzenia polskich regulacji prawnych.